Cztery błędy artysty w trasie, których Yung Gravy więcej nie popełni
Raper opowiada o tym, jakie wnioski wyciągnął ze swojej pierwszej trasy koncertowej.
Yung Gravy zyskał sławę za sprawą wydanego w 2017 roku utworu „Mr. Clean”, jednak to 2022 rok okazał się dla niego rokiem przełomowym. Utwór „Betty (Get Money)” utrzymywał się na listach przebojów przez całe lato, a trzeci album artysty „ Marvelous ” ukazał się niedawno na rynku.
W międzyczasie ten pochodzący z Minnesoty raper siedmiokrotnie przemierzył świat ze swoją muzyką, stając się tytanem tras koncertowych.
Szykując się do prawie wyprzedanej, grudniowej trasy koncertowej po Ameryce Północnej, na której towarzyszyć mu będzie zaprzyjaźniony artysta bbno$, Yung Gravy poświęcił chwilę na opowiedzenie nam o kilku najważniejszych rzeczach, które wydarzyły się podczas jego pierwszej trasy, a których prędko nauczył się unikać.
1. „Po prostu oddawałem scenę supportom”
„Zapraszałem wszystkich znajomych muzyków do otwierania wszystkich moich koncertów. Wśród nich byli też artyści pochodzący z danego miasta. Czasem stwarzało to problemy podczas występów. Zdarzały nam się spiny. Niektórzy nigdy wcześniej nie występowali albo w ogóle nie wiedzieli, jak występować, a ja po prostu oferowałem im scenę”. Gravy szybko zdał sobie sprawę, że ludzie zaczynali plotkować, chociaż organizatorów „nie obchodziło, że zwyczajnie się obijamy. Dopiero później dowiedziałem się, ile ludzie mieli do powiedzenia o tym, jakie Young Gravy daje koncerty”.
Czego nauczyło go to doświadczenie? „Wszystko, co dzieje się na Twoim koncercie, świadczy o Tobie”.
2. „To była totalna improwizacja”
Na początku „nie planowałem zbyt wiele”, przyznaje Yung Gravy.
Potem jednak „przyłożyłem się i zatrudniłem nowego menedżera, który pracował przy organizacji tras koncertowych artystów takich jak $uicide Boy$ czy Lil Peep”. Potrzeba było zawodowca, żeby Gravy otworzył oczy. „Powiedział mi o wielu sprawach związanych z trasami koncertowymi, z których nie zdawałem sobie wcześniej sprawy albo które mi umykały”. Przykładowo „nie informowałem zespołu o tym, co będziemy robić podczas koncertu. Zapraszałem do udziału w koncercie każdego, kogo znałem w mieście, a to, co robiłem, nie stawiało mnie w najlepszym świetle. Wyrobiłem sobie złą opinię i nawet o tym nie wiedziałem. Trochę zajęło odkręcanie tego wszystkiego”.
3. „Ważną rzeczą, którą mocno zaniedbywałem, był soundcheck”
„Podczas pierwszej trasy nie za bardzo wiedziałem, na czym właściwie polega soundcheck. Nie obchodziło mnie to zresztą, więc wszystkie koncerty grałem bez prób. Można znaleźć masę nagrań, na których drę się do mikrofonu. Mój głos brzmi tam tragicznie”.
„Myślę, że warto zapewnić ludziom dobrą jakość koncertu, bo na długo zapamiętają to wydarzenie. Z biegiem czasu widywałem zdecydowanie coraz więcej znajomych twarzy na spotkaniach ze mną. Byli też racy, którzy przychodzili na spotkania na trzech trasach z rzędu. Coraz więcej fanów wraca. Moja rada jest więc taka, żeby zainwestować swój czas, pieniądze i uwagę w [w soundcheck]”.
4. „Nie wiedziałem, jak wygląda trasa koncertowa”
„Miałem dobrego menedżera, który wszystko załatwiał, a bilety się sprzedawały, bo mój kawałek śmigał”, mówi Gravy o swojej pierwszej trasie, na której zabrakło mu jednak odpowiedniego wsparcia. „W końcu to ogarnąłem i moje występy to teraz zupełnie inne doświadczenie. Gram porządny set, mój DJ i ja wszystko planujemy. Teraz mam… porządny zespół. Wydaje mi się, że to ważne, gdy gra się na dużych scenach”.
Spotify for Artists pomaga poszerzyć grono fanów, których potrzebujesz do osiągnięcia swoich celów.